Wednesday Aug 14, 2024
Jasne słońce cię wyda!
Pewien krawczyk podróżował po świecie za chlebem, lecz nie mógł znaleźć pracy, a bieda jego była taka, że nawet jednego halerza na jedzenie nie miał. W czasie tym na drodze spotkał go żyd. Pomyślał więc sobie, że żyd ma pieniądze przy sobie. Wyrzucił zatem Boga ze swego serca, ruszył w jego stronę i rzekł: "Daj mi pieniądze, ale Cię zatłukę na śmierć!" – "A żyd odpowiedział: "Daruj mi życie. Nie mam pieniędzy, na pewno nie więcej niż osiem halerzy." Lecz krawiec rzekł: "Masz pieniądze i zaraz mi je dasz," Użył przemocy i bił żyda tak długo, aż ten był bliski śmierci. A gdy żyd już miał umrzeć, rzekł swe ostatnie słowa: "To ujrzy światło dnia w promieniach jasnego słońca." I tak umarł. Krawczyk rzucił się na jego kieszenie w poszukiwaniu pieniędzy, lecz nie znalazł więcej niż osiem halerzy, jak mu to żyd powiedział. Chwycił go potem, zaniósł w krzaki i ruszył za chlebem. Podróżował długo, aż znalazł pracę u majstra w pewnym mieście. A majster ów miał piękną córkę. Zakochał się w niej krawczyk, ożenił się z nią i żyli w dobrym i szczęśliwym małżeństwie.
Długo potem, gdy mięli już dwoje dzieci, pomarli teść i teściowa, młodzi państwo mieli dom tylko dla siebie. Pewnego ranka, gdy mąż siedział przy stole przed oknem, żona przyniosła mu kawy, a on wylał ją do podstawki i już miał ją właśnie wypić, zaświeciło na nią słońce, a jego odbicie mrugało wysoko na ścianie i robiło zakrętasy. Spojrzał krawiec do góry i rzekł: "Chce to wyjawić w świetle dnia, ale nie może!" Żona rzekła zaś: "Ach, drogi mężu, co takiego? Co miałeś na myśli?" Odpowiedział, że nie może powiedzieć." Lecz ona powiedziała: "Jeśli mnie kochasz, to mi powiesz," i przysięgała mu na wszystko, że żaden człowiek się nie dowie, a nie dawała mu spokoju. Opowiedział jej tedy, jak przed laty wędrował goły i bez pieniędzy, jak zabił żyda, a ten w ostatnich słowach w śmiertelnym strachu rzekł swe słowa: "To na światło dnia w promieniach jasnego słońca!" Teraz promienie słońca chciały wynieść to na światło dnia, mrugały na ścianie i robiły zakrętasy, lecz niczego zdradzić nie mogły. Potem prosił ją jeszcze aby nikomu nie mówiła, inaczej bowiem życie postrada. To też mu obiecała. Gdy wziął się do roboty, poszła do swej kumy i powierzyła jej tę historię z prośbą by nikomu jej nie opowiadała. Lecz nie minęły trzy dni, a wiedziało już całe miasto, krawiec trafił przed sąd i wydano na niego wyrok. I tak oto prawda ujrzała światło dnia w promieniach jasnego słońca.
Ten odcinek został udostępniony przez Podbean.com.