Wednesday Aug 14, 2024

Lis i koń

Pewien gospodarz miał wiernego konia, który był już stary i nie mógł mu służyć, więc jego pan nie chciał go dłużej żywić i rzekł:
- Wprawdzie nie jesteś mi już na nic potrzebny, ale nie chcę twojej krzywdy. Jeśli masz jeszcze dość sił, aby sprowadzić mi lwa, to pozwolę ci u siebie zostać, a teraz wynoś się z mojej stajni.
I wypędził go na cztery wiatry.
Koniowi smutno się zrobiło i ruszył do lasu, żeby się tam schronić przed niepogodą. Po drodze spotkał lisa, który go zagadnął:
- Co się tam samotnie wleczesz ze zwieszoną głową?
- Ach - odparł koń - skąpstwo i wierność nie idą w parze, mój pan zapomniał, ile lat mu pracowicie służyłem, a że nie nadaję się już do pracy w polu, nie chce mnie dłużej żywić i wygnał mnie ze stajni.
- Tak bez słowa pociechy? - spytał lis.
- Pociecha była marna: powiedział, że jeśli mam jeszcze dość siły, aby mu sprowadzić lwa, to gotów jest mnie zatrzymać, ale przecież sam dobrze wie, że ja już tyle sił nie mam.
Lis rzekł:
- Ja ci pomogę: połóż się, wyciągnij kopyta i nie ruszaj się, jakbyś był nieżywy.
Koń postąpił, jak mu lis kazał, ten zaś poszedł do lwa, który nie opodal miał swoją jaskinię i rzekł:
- O parę kroków stąd leży martwy koń, chodź, to cię do niego zaprowadzę, będziesz miał wspaniałą ucztę.
Lew ruszył za nim, a kiedy stanęli nad leżącym koniem, lis odezwał się:
- Tutaj nie będziesz mógł pożywić się w spokoju, jak twej godności przystało. Wiesz co, przywiążę go do ciebie za ogon i w ten sposób zawleczesz go do swej jaskini i tam sobie wygodnie schrupiesz.
Lwu spodobała się ta rada. Podszedł bliżej i żeby lis mógł konia mocno do niego przywiązać, stał całkiem bez ruchu. Tymczasem lis końskim ogonem związał lwu łapy, a porobił przy tym tyle węzłów i tak mocno ogon zasupłał, że żadną miarą nie udałoby się lwu z niego wywikłać. Po dokonaniu tego dzieła klepnął konia po zadzie i rzekł:
- A teraz ciągnij, siwku, ciągnij.
Koń zerwał się tedy na równe nogi, pociągnął lwa za sobą. Ten zaś jął ryczeć tak głośno, że wszystkie ptaszki w lesie wystraszył. Koń wcale się tym rykiem nie przejmując powlókł lwa przez pole aż pod drzwi swego pana. Na ten widok gospodarz opamiętał się i rzekł do konia:
- Zostaniesz u mnie i na niczym ci zbywać nie będzie.
Żywił go też, nie skąpiąc paszy, aż do śmierci.

Ten odcinek został udostępniony przez Podbean.com.

Copyright 2024 Podbean All rights reserved.

Podcast Powered By Podbean

Version: 20240731