Wednesday Aug 14, 2024
Wesele pani Liszki
PIERWSZA BAJKA
Był sobie raz stary lis o dziewięciu ogonach; podejrzewał on swoją żonę, że nie jest mu wierna, i chciał wystawić ją na próbę. Wyciągnął się pod ławą i ani drgnie, udając zmarłego. Pani liszka zamknęła się w swej alkowie, a jej służka, panna kotka, usiadła przy piecu, warząc strawę. Kiedy rozeszła się wieść, że stary lis nie żyje, zaczęli się schodzić zalotnicy. Służka usłyszała, że ktoś stoi pod drzwiami i puka; poszła otworzyć, a za progiem stał młody lis, który odezwał się w te słowa:
Miła kotko, co robicie,
Czuwacie-li czy też śpicie?
Czuwacie-li czy też śpicie?
Kotka odrzekła:
Wcale nie śpię, czuwam sobie.
Pytasz, panie, co ja robię?
Warzę piwo, masłem kraszę,
Chcesz być, panie, gościem naszym?
Pytasz, panie, co ja robię?
Warzę piwo, masłem kraszę,
Chcesz być, panie, gościem naszym?
- Piękne dzięki - odparł lis - a co porabia pani liszka?
Służka odrzekła:
Pani siedzi w swej alkowie,
Wypłakuje skargi wdowie,
Słów pociechy nie chce słuchać,
Bo pan lis wyzionął ducha.
Wypłakuje skargi wdowie,
Słów pociechy nie chce słuchać,
Bo pan lis wyzionął ducha.
- Powiedzcie jej, panienko, że przyszedł młody lis i pragnie się jej oświadczyć.
- Już do niej idę, młody panie
Poszła kotka tupu tu,
Drzwi stuknęły, stuku stu.
Drzwi stuknęły, stuku stu.
- Pani liszko, słyszysz mnie?
- Tak, koteczko, przybliż się.
- Zalotnik czeka u drzwi.
- Jak wygląda, powiedz mi!
- Tak, koteczko, przybliż się.
- Zalotnik czeka u drzwi.
- Jak wygląda, powiedz mi!
- Czy ma też dziewięć takich pięknych ogonów, jak nieboszczyk pan lis?
- O, nie - odparła kotka - ma tylko jeden ogon.
- W takim razie ja go nie chcę.
Panna kotka zeszła na dół i odprawiła zalotnika z kwitkiem. Wkrótce znów rozległo się pukanie i w drzwiach stanął następny lis, on również pragnął oświadczyć się pani liszce; a miał dwa ogony; nie poszło mu jednak lepiej niż pierwszemu. Potem przychodziło jeszcze wiele lisów, a każdy miał o jeden ogon więcej niż jego poprzednik; wszystkie jednak odeszły z niczym, aż w końcu zjawił się zalotnik o dziewięciu ogonach, takich jakie posiadał stary pan lis. Ledwie wdowa o tym usłyszała, zawołała z radością do kotki:
Teraz bramy otworzymy,
Stare truchło wyrzucimy!
Stare truchło wyrzucimy!
Właśnie miało się odbyć wesele, kiedy stary pan lis wyskoczył spod ławy, wygonił całe towarzystwo i przepędził je wraz z panią liszką ze swego domu.
BAJKA DRUGA
Kiedy stary lis umarł, przyszedł w zaloty wilk, zapukał do drzwi, a kotka, służąca pani liszki, otworzyła mu. Wilk przemówił do niej w te słowa:
Jak się miewasz, panno kotko,
Czemuś sama, moje złotko?
Co dobrego tu porabiasz?
Czemuś sama, moje złotko?
Co dobrego tu porabiasz?
Kotka mu odrzekła:
Gotuję na mleku kaszę,
Chcesz być, panie, gościem naszym?
Chcesz być, panie, gościem naszym?
- Piękne dzięki - odparł wilk - czy pani liszki nie ma w domu?
A kotka na to:
Siedzi na górce w komorze,
Żalu utulić nie może,
Bo zaprawdę, co za strata,
Nasz pan lis zszedł z tego świata.
Żalu utulić nie może,
Bo zaprawdę, co za strata,
Nasz pan lis zszedł z tego świata.
Wilk jej odrzekł:
By nowego męża mieć,
Wystarczy jej na dół zejść.
Wystarczy jej na dół zejść.
Kotka do sieni skoczyła,
Raźno schody przemierzyła
I pięcioma pierścieniami
Zastukała w drzwi swej pani.
Raźno schody przemierzyła
I pięcioma pierścieniami
Zastukała w drzwi swej pani.
Pani liszko, dobra wieść,
Wystarczy ci na dół zejść,
By nowego męża mieć.
Wystarczy ci na dół zejść,
By nowego męża mieć.
Pani liszka zapytała:
- Czy ten pan ma czerwone porteczki i śpiczasty pyszczek?
- Nie - odparła kotka.
- To nic mi po nim.
Kiedy wilk został odprawiony, przyszedł piec, potem jeleń, zając, niedźwiedź, lew i wszystkie leśne zwierzęta po kolei. Ale każdemu brakowało przynajmniej jednej z wielkich zalet starego pana lisa i kotka musiała wszystkich zalotników odprawić z kwitkiem. Na koniec zjawił się młody lis. I znów zapytała pani liszka:
- Czy ten pan ma czerwone porteczki i śpiczasty pyszczek?
- Tak - odparła kotka. - Ma i jedno, i drugie.
- Niech więc przyjdzie tu do mnie na górę - rzekła pani liszka i kazała służce szykować wesele.
Kotko, komorę porządnie zamieciesz,
Oknem wyrzucisz starego i śmiecie!
Gdy wracał z łowów, oj, jak to nieładnie!
Myszki sam zjadał,
Nie dawał mi żadnej.
Oknem wyrzucisz starego i śmiecie!
Gdy wracał z łowów, oj, jak to nieładnie!
Myszki sam zjadał,
Nie dawał mi żadnej.
I odbyło się z młodym lisem huczne wesele, goście bawili się i tańcowali tak zawzięcie, że pewnie do dziś tańczą, jeśli wcześniej nie przestali.
Ten odcinek został udostępniony przez Podbean.com.